niedziela, 13 kwietnia 2014

Idealna termoochrona na moje włosy

W listopadzie dopadła mnie jesienna deprecha i musiałam czymś poprawić sobie humor. Mój wybór padł na prostownicę. Z natury mam proste włosy, ale często zdarza się tak, że rano każdy kosmyk jest ułożony w inną stronę i wtedy na ratunek przychodzi ona - prostownica. Przez długi czas tleniłam włosy, ale od jakiś dwóch lat mam naturalny kolor. Niestety jak to bywa po rozjaśnianiu, miałam włosy sianowate, zniszczone, itp. Po dwóch latach jest już o niebo lepiej, aczkolwiek końcówki są nadal wysuszone (mam długie włosy i żal mi ich ścinać do długości, w której będą całkowicie zdrowe), dlatego też zaopatrzyłam się w serum termoochronne firmy Marion o pojemności 30ml. Zakupiłam je w drogerii Sekret urody za 7,69 zł. Producent obiecuje, że włosy będą:
- nawilżone i wygładzone
- miękkie i z aksamitnym połyskiem
- nie będą się puszyć i elektryzować.
Szczerze mówiąc nie wierzyłam w te obietnice, ale miło się pomyliłam.
Przy regularnym stosowaniu tego serum (przy prostowaniu i suszeniu) zauważyłam znaczną poprawę kondycji włosów. Ku mojemu zdziwieniu moje końcówki nawet nie straszą tak, jak wcześniej. Zaletą tego serum jest jest również jego wydajność, bo używam go od listopada przynajmniej dwa razy w tygodniu.
Za jakiś miesiąc mam zamiar iść do swojej fryzjerki na zrobienie grzywki i jestem ciekawa, co powie o moich włosach, bo zawsze chce mi je obciąć, aby pozbyć się moich suszków ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz