Według opisu na opakowaniu ma "ożywiać zmęczone i bolące stopy", więc idealnie nadawał się dla mnie w danej chwili. Gdy otworzyłam torebkę poczułam bardzo dziwny zapach i nie wydawał mi się on zapachem lawendy. Przypominał mi trochę zapach pasty do zlewów i nie tylko "Pasta Sama". Ale nie było to coś nieprzyjemnego. Do miski z ciepłą wodą wsypałam zawartość saszetki. Niebieski proszek wcale nie przypominał soli, bardziej puder, ale dzięki temu bardzo szybko rozpuściła się w wodzie. Zapach był intensywny, ale już trochę bardziej przypominał lawendę. Podejrzewam, że gdybym wsypała tylko pół saszetki w tej ilości wody, właściwości byłyby zachowane. A oto opis producenta:
Po 25 minutach moczenia faktycznie poczułam ulgę. Stopy nie były zmęczone ani opuchnięte. Poczułam również efekt natłuszczenia i nawilżenia. Cudownie! Naskórek został zmiękczony i mogłam poddać stopy dalszym zabiegom. W tej chwili czuję, że są mi wdzięczne za tę kąpiel w soli :-) Teraz już wiem, że kąpiel w tej soli będzie moim rytuałem :-)
Na koniec mały bonus, czyli propozycja make up'u od Sylwii :)
- 10 out of 10 paleta brązowo-beżowych cieni w7 (11,99 zł)
- eyeliner Pierre Rene (12 zł)
- tusz Maybelline New York the colossal volume express (24 zł)
- podkład Ingrid (6 zł)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz